Mój Wykonawca Zostawił Pracę w Połowie – Pokazałam Mu, Dlaczego Nie Wolno Zadzierać z Mamą Samotnie Wychowującą 3 Dzieci…

LUDZIE

Eliza, mama samotnie wychowująca troje dzieci, zaufała wykonawcy, który miał wyremontować jej kuchnię, ale on zniknął w połowie pracy, zostawiając ją z przestrzenią, której nie dało się używać.

Nie miał pojęcia, że Eliza miała sprytny plan, który sprawił, że pożałował swojego postępowania.

Zawsze słyszałam, że bycie mamą samotnie wychowującą dzieci jest trudne, ale moi przyjaciele i rodzina zawsze mnie wspierali, więc naprawdę tego nie rozumiałam – aż los rzucił mnie w sytuację, która zagotowała mi krew.

Zanim zanurzę się w kłopotach, pozwól, że opowiem ci trochę o sobie.

Jestem Eliza i od dwóch lat wychowuję swoje troje dzieci – Chelsea (10), Trevora (8) i Kaylę (6) – sama.

Mój były mąż mnie zdradził, a po kilku szansach, które zmarnował, wyrzuciłam go na zawsze.

Nawet nie próbował walczyć o opiekę, prawdopodobnie dlatego, że wiedział, że bym wygrała.

Życie jako mama samotnie wychowująca dzieci było na początku do zniesienia, dzięki pomocy mojego brata Adama, który zajmował się wszystkimi „męskimi” pracami w domu, takimi jak naprawa rur i prace elektryczne.

Ale gdy zlew w kuchni się zatkał, nawet Adam nie mógł go naprawić, więc musiałam wynająć wykonawcę.

Wtedy nauczyłam się, jak niektórzy ludzie traktują mamy samotnie wychowujące dzieci – zwłaszcza gdy zauważą, że w domu nie ma mężczyzny.

Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu od drobnego problemu z umywalką.

Wypróbowałam wszystkie znane domowe sposoby, ale nic nie pomogło.

Po umyciu naczyń w łazience przez jakiś czas, zadzwoniłam do Adama, ale powiedział, że będę potrzebować profesjonalisty.

Na podstawie rekomendacji przyjaciela, wynajęłam wykonawcę o imieniu Mark.

Wydawał się kompetentny i przyjazny, a po zdiagnozowaniu problemu zasugerował kompletną przebudowę kuchni.

Jego cena wydawała się uczciwa, a on obiecał zakończyć pracę w ciągu sześciu tygodni.

Więc dałam mu zielone światło.

Pierwsze dwa tygodnie wszystko szło gładko.

Mark dobrze dogadywał się z moimi dziećmi, które były ciekawe prac.

Ale potem, pewnego dnia, nie pojawił się. Pomyślałam, że mogło coś się wydarzyć, ale po trzech dniach zadzwoniłam do niego.

Powiedział mi luźno, że jest zajęty inną pracą i „wpadnie później”. Czerwone flagi zaczęły się podnosić.

Minął kolejny tydzień, a ja nadal nie miałam od niego żadnych wieści.

Wtedy zrozumiałam – próbował wykorzystać fakt, że jestem mamą samotnie wychowującą dzieci.

Prawdopodobnie myślał, że nie będę robić hałasu i po prostu odpuszczę. Ale nie wiedział, z kim ma do czynienia.

Zrobiłam kilka zdjęć półwykończonej kuchni – szafki wiszące pod dziwnymi kątami, odsłonięte przewody, uszkodzone rury – i opublikowałam je w lokalnych grupach na Facebooku dotyczących remontów domowych.

Nie krytykowałam go; po prostu napisałam, że był świetny, dopóki nie zniknął, i zapytałam, czy ktoś miał podobne opóźnienia.

Odpowiedź była przytłaczająca. Dziesiątki osób skomentowały, że Mark również zostawił ich projekty niedokończone.

Niektórzy ścigali go przez miesiące, inni stracili zaliczki.

Wyglądało na to, że całe miasto miało go dosyć.

Dwa dni po moim poście, Mark zadzwonił do mnie, jego głos drżał.

„Ludzie mówią, że nie kończę pracy – to nieprawda, prawda?” Panikował.

„Cóż, Mark,” odpowiedziałam spokojnie, „nie mogę kontrolować tego, co mówią ludzie.

Może powinieneś skupić się na kończeniu pracy, którą zaczynasz.”

Błagał mnie, abym usunęła recenzje, obiecując, że zakończy moją kuchnię następnego dnia.

Jak obiecał, pojawił się z ekipą i pracował w tempie błyskawicznym, desperacko próbując naprawić swoją reputację.

Po zakończeniu prac wysłał mi wiadomość, prosząc, żebym usunęła post i zamiast tego zostawiła pozytywną recenzję. Powiedziałam, że przemyślę to.

Ale nie usunęłam posta. Musiał się nauczyć, że nie może po prostu zniknąć i oczekiwać, że nie będzie żadnych konsekwencji.

Mark założył, że będę milczeć, bo jestem mamą samotnie wychowującą dzieci.

Miał się w tej kwestii bardzo mocno mylił. I patrząc wstecz, cieszę się, że poradziłam sobie sama.

Gdyby Adam był zaangażowany, może Mark by mnie nie zignorował – ale wtedy całe miasto nie dowiedziałoby się, kim on naprawdę jest.

Wszystko dzieje się z jakiegoś powodu, i w końcu rozumiem, dlaczego.

Bewerten Sie den Artikel
Mit Freunden teilen