Ale karma wróciła, żeby ją ugryźć.
Kto kradnie od swojej córki?
Moja macocha to zrobiła.
Zabrała 5 000 dolarów z mojego funduszu na studia na licówki.
Na perfekcyjny hollywoodzki uśmiech.
Ale karma uderzyła szybciej niż wiertło dentystyczne, zostawiając ją z większym żalem niż blaskiem.
Mówią, że pieniądze nie mogą kupić szczęścia.
Ale moja macocha była pewna, że mogą kupić uśmiech za milion dolarów.
Najgorsze?
Ukradła z mojego funduszu na studia (który został założony przez moją zmarłą mamę), żeby założyć swoje licówki.
I udawała, że to nic wielkiego.
Ale nie martw się!
Usiądź, zrelaksuj się i pozwól, że opowiem ci o dniu, w którym karma dostała zęby i oddała.
Jestem Kristen, przeciętna siedemnastolatka z marzeniami większymi niż ego mojej macochy.
Moja mama zmarła, kiedy byłam mała, ale zostawiła fundusz na studia.
Nie był ogromny, ale był początkiem, żeby zabezpieczyć moją przyszłość.
Ja i mój tata, Bob, odkładaliśmy na niego pieniądze odkąd pamiętam, głównie z moich prac dorywczych, ucząc dzieci, które myślą, że “Pi” to coś, co się je z lodami.
I trochę opieki nad dziećmi, za którą dostawałam tygodniówki.
Wszystko szło dobrze, aż do momentu, gdy, ta-da — weszła na scenę Tracy, moja macocha i ludzka personifikacja kijka do selfie.
Ta kobieta spędza więcej czasu przed lustrem niż mim udający, że jest uwięziony w pudełku.
Przysięgam, gdyby próżność była sportem olimpijskim, Tracy sprawiłaby, że Narcyz wyglądałby na amatora.
Jest tak obsesyjna na punkcie wyglądu.
Jej ubrania, włosy i paznokcie zawsze muszą być perfekcyjne.
To jakby próbowała być żywą lalką Barbie.
(Przepraszam, Barbie!)
Spędza godziny przed lustrem, ale nigdy nie ma czasu na to, co naprawdę ważne, na przykład, oh nie wiem, bycie przyzwoitym człowiekiem.
To jakby miała lustro zainstalowane w mózgu.
Pewnego pechowego dnia wróciłam do domu i zobaczyłam Tracy, która uśmiechała się, jakby właśnie wygrała na loterii.
“Kristen, kochanie!” zaćwierkała, jej głos słodszy niż dieta kolibra.
“Zgadnij, co zrobi twoja wspaniała macocha?”
Uniosłam brew.
“W końcu nauczy się obsługiwać pralkę bez zalania pralni?”
Uśmiech Tracy zawahał się na ułamek sekundy, zanim wrócił pełną parą.
“Nie, głuptasie! Zakładam licówki! Czyż to nie wspaniałe?”
“Uh, gratulacje?” wymamrotałam, zastanawiając się, dlaczego to wymagało pełnego ogłoszenia.
“Oh, nie bądź taka smutna!” wykrzyknęła.
“To powód do świętowania! A najlepsze jest to, że znalazłam sposób, żeby to zrobić bez wydawania majątku.”
Wtedy mój żołądek zapadł się szybciej niż spadochroniarz z wadliwym spadochronem.
“Co masz na myśli?”
Uśmiech Tracy rozszerzył się jak u kota z Cheshire, tylko że jej zęby wyglądały bardziej jak zestaw pachołków drogowych zanurzonych w musztardzie.
“Cóż, pożyczyłam trochę z twojego funduszu na studia. Tylko 5 000 dolarów!”
Stałam tam, z otwartymi ustami, czując się, jakby właśnie uderzyła mnie Wróżka Zębuszka na sterydach.
“Zrobiłaś CO? UKRADŁAŚ mój fundusz na studia?”
Tracy przewróciła dramatycznie oczami.
“Skradłam? Jestem rodziną. To nie jest wielka sprawa, kochanie!”
“Nie miałaś PRAWA! Te pieniądze są na moją przyszłość. Moja mama je założyła dla mnie.”
“Oh, oszczędź sobie dramatu! To tylko pieniądze. A twój ojciec się zgodził,” powiedziała Tracy, mrugając okiem.
To była większa kłamstwo niż jej przyszły rachunek za dentystę.
Mój tata nigdy by się na to nie zgodził, nawet w milion lat.
Bardziej prawdopodobne jest, że dobrowolnie usiądzie na maratonie ulubionych reality show Tracy.
Wybiegłam, trzaskając drzwiami swojej sypialni tak mocno, że cały dom zadrżał.
Natychmiast zadzwoniłam do taty, który był tak samo zszokowany jak ja.
“Porozmawiam z nią,” obiecał.
W języku taty oznaczało to “wspomnę o tym raz i mam nadzieję, że magicznie się rozwiąże.”
Kilka tygodni później, Tracy założyła swoje licówki.
Chodziła po domu jakby była Następną Top Model Ameryki, pokazując swoje nowe zęby przy każdej okazji.
To było jak mieszkanie z szalonym latarnią morską.
“Oh, Kristen,” powiedziała pewnego wieczoru, “nie zapomnij uśmiechać się na swoich korepetycjach. Chociaż,” zatrzymała się, patrząc na mnie z góry na dół, “może powinnaś trzymać usta zamknięte. Nie chciałabyś przestraszyć tych dzieci swoimi brzydkimi zębami aligatora!”
Ugryzłam się w język tak mocno, że pomyślałam, że sama będę potrzebowała licówek.
“Racja,” wymamrotałam.
“Bo wydawanie pięciu tysięcy dolarów na sztuczne zęby jest całkowicie normalne, prawda?”
Oczy Tracy zwęziły się.
“Uważaj, dziewczyno. Pamiętaj, kto stawia dach nad twoją głową.”
“Jestem pewna, że to nadal tata,” odparłam, trzaskając za sobą drzwiami.
Miesiąc po swojej “transformacji,” Tracy zdecydowała zorganizować grill, żeby pokazać swoje nowe zęby całej okolicy.
To było jak oglądanie katastrofy kolejowej w zwolnionym tempie, ale z większą ilością sałatki ziemniaczanej.
„Panie, zbierzcie się!” ogłosiła Tracy w feralny dzień, stukając kieliszkiem wina łyżką.
„Muszę wam opowiedzieć o mojej transformacji!”
Tak, bardziej jak metamorfoza z filmu sci-fi, z żółtych wampirzych kłów do hollywoodzkiego uśmiechu!
Przewróciłam oczami tak mocno, że praktycznie mogłam zobaczyć mój mózg.
„To wszystko dzięki wspaniałemu doktorowi Kapoorowi,” ekscytowała się Tracy.
„On nie jest tylko dentystą, jest artystą! Rzeźbiarzem uśmiechów! Szepczącym do zębów!”
„Czy on szeptał także do twojego portfela?” mruknęłam pod nosem.
Tracy kontynuowała, nie zdając sobie sprawy z mojego sarkazmu.
„I oczywiście, kilka mądrych inwestycji uczyniło to wszystko możliwym!”
Prawie zadławiłam się lemoniadą.
Mądre inwestycje?
Czy tak teraz nazywamy kradzież?
W tym momencie Tracy odstawiła kieliszek wina i sięgnęła po kolbę kukurydzy.
„Wiecie, panie, życie polega na podejmowaniu ryzyka i—”
C-R-A-C-K!
Dźwięk odbił się echem po podwórku jak strzał z broni.
Oczy Tracy się rozszerzyły, a jej ręka poleciała do ust szybciej, niż można by powiedzieć „dentalna katastrofa.”
„O mój Boże, Tracy! Wszystko w porządku?” zapytała jedna z jej przyjaciółek.
Ale Tracy była daleka od dobrego samopoczucia.
Tam, zanurzona w maśle kukurydzy, była jedna z jej cennych licówek i to, co zostało z jej zepsutego zęba.
Luka w jej uśmiechu była tak duża, że mogłaby połknąć całego lizaka!
„Ja… ja…” zająknęła się Tracy, nagle brzmiąc jakby auditionowała do roli Sylwestra z Kaczora.
„Przepraszam!”
Rzuciła się do domu, zostawiając za sobą podwórko pełne zdezorientowanych gości i jedną bardzo zadowoloną pasierbicę, która desperacko próbowała nie wybuchnąć maniacznym śmiechem.
Konsekwencje były bardziej wspaniałe, niż mogłam sobie wyobrazić.
Tracy stała się eremitą dentystycznym, odmawiającym opuszczenia domu.
Kiedy w końcu zadzwoniła do doktora Kapooora, usłyszałam rozmowę, która była muzyką dla moich uszu i paznokciami na tablicy dla jej.
„Co masz na myśli mówiąc, że naprawa będzie kosztować więcej?” krzyknęła Tracy przez telefon.
„To twoja wina! Powiedziałaś, że to były z najwyższej półki!”
Okazało się, że Tracy wybrała licówki z najniższej półki.
Wisienka na torcie?
Będzie musiała zapłacić dużą kwotę, aby zrobić wszystko od nowa!
Karma, jak mówią, to czarownica z wielką literą B, a ona właśnie dała Tracy dentystyczną lekcję.
Tata, w końcu stając na nogi (sprawdziłam, czy nie ma latających świń), skonfrontował Tracy tego wieczoru.
„Musimy porozmawiać o funduszu uczelni Kristen,” powiedział, jego głos był stanowczy (po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna! Dobra robota, tatusiu!)
Tracy, nadal kryjąc swój zepsuty uśmiech za ręką, próbowała odwrócić temat.
„Bob, kochanie, teraz nie jest dobry czas. Nie widzisz, że jestem w kryzysie?”
Tata utrzymał swoją pozycję.
„Kryzys? Ty? Nie, Tracy. To kończy się teraz. Musisz oddać każdy grosz, który wzięłaś z funduszu Kristen. A jeśli nie możesz… cóż, myślę, że musimy ponownie ocenić całą tę sytuację.”
Po raz pierwszy odkąd ją znałam, Tracy wyglądała naprawdę przestraszona.
To było jak oglądanie jelenia w świetle reflektorów (gdyby jeleń miał naprawdę złe zęby i problem z mową!)
W tygodniach, które nastąpiły, Tracy stała się samotniczką, która sprawiłaby, że nawet najbardziej samotny mnich wyglądałby jak zwierzęta imprezowe.
Sąsiedztwo wrzało plotkami o jej „dentystycznej katastrofie” i nie mogła pokazać się bez tego, żeby ktoś nie zapytał o jej „milionowy uśmiech.”
A ja?
Cóż, tata dotrzymał obietnicy.
Pracował w nadgodzinach, aby odbudować mój fundusz uczelni, a Tracy była podejrzanie cicha w kwestii swoich wydatków.
Myślę, że trudno jest się kłócić, gdy brzmisz jakbyś próbowała gwizdać z pełną buzią marmurków.
Innego dnia przyłapałam ją, jak tęsknie patrzyła na reklamę implantów dentystycznych w magazynie.
Nie mogłam oprzeć się okazji na małą zemstę.
„Hej, Tracy,” zawołałam, pokazując jej mój perfekcyjnie niedoskonały uśmiech „zębów aligatora.”
„Potrzebujesz jakichś porad inwestycyjnych?”
Ona zmarszczyła brwi i odeszła, ale przysięgam, że widziałam tatę, próbującego ukryć uśmiech.
Więc tak, moja macocha ukradła 5.000 dolarów z mojego funduszu uczelni na zestaw fałszywych zębów, które sprawiały, że brzmiała jakby auditionowała do roli Złego Wilka z problemem mowy.
Ale na końcu?
Karma dała jej coś, co naprawdę mogła przeżuć…
A ja?
Nauczyłam się, że czasami najcenniejsze rzeczy w życiu nie są tymi, które można kupić.
To lekcje, które uczysz się w trakcie drogi, i satysfakcja z oglądania sprawiedliwości, która jest wymierzana, jedno złamane licówka na raz.
Poza tym, mam teraz wystarczająco dużo materiału, aby napisać bestsellerową autobiografię: Od Kłów do Fortuny: Jak Dentystyczna Katastrofa Mojej Macochy Uratuje Mój Fundusz Uczelni.
Co o tym sądzisz?
I kto wie?
Może nawet dedykuję ją Tracy.
W końcu, bez niej, nie miałabym tej smakowitej opowieści do opowiedzenia.