Kiedy mój mąż drwił z mojego gotowania za pomocą prezentacji PowerPoint przed naszą rodziną, czułam się upokorzona.
Ale zamiast się złościć, zaplanowałam swoją zemstę.
Byłam żoną Bena od prawie pięciu lat i przez większość czasu byliśmy szczęśliwi.
Uwielbiałam gotować i myślałam, że jestem w tym całkiem dobra.
Od lat byłam rodzinnym kucharzem, a za każdym razem, gdy gościliśmy rodzinę, spędzałam godziny, przygotowując domową lasagnę, idealnie marynowane pieczenie lub wykwintne sałatki z domowymi dressingami.
To była moja pasja i byłam z tego dumna.
Ben natomiast ledwo radził sobie z przygotowaniem zupki błyskawicznej.
Jego próby gotowania były rzadkie i zazwyczaj kończyły się zamówieniem na wynos lub, w jednym niezapomnianym przypadku, garnkiem przypalonego spaghetti, bo zapomniał dodać wody.
Mimo braku umiejętności miał niewzruszoną pewność siebie we wszystkim, włącznie z gotowaniem.
W zeszłą sobotę mieliśmy spotkanie rodzinne w domu mojej mamy.
Jak zwykle to ja byłam odpowiedzialna za główne danie.
Spędziłam dzień na marynowaniu kurczaka, układaniu warstw lasagni i przygotowywaniu dużej, kolorowej sałatki.
Kiedy wszyscy zasiedli do stołu, nie mogli się doczekać, by zacząć jeść, a komplementy zaczęły się od razu.
Wtedy, tuż po rozpoczęciu posiłku, zauważyłam, że Ben daje mi dziwny uśmieszek, którego nie potrafiłam rozgryźć.
Próbowałam to zignorować, myśląc, że może przypomniał sobie jakiś wewnętrzny żart.
Ale wtedy odchrząknął i powiedział: „Wiecie, zacząłem robić notatki na temat twojego gotowania.”
Zaśmiałam się, myśląc, że żartuje. „Tak? Jakie?”
Kontynuował: „Zrobiłem małą prezentację.” Myślałam, że żartuje, ale nie.
Wyciągnął telefon, podłączył go do telewizora mojej mamy i otworzył prawdziwą prezentację PowerPoint zatytułowaną „Poprawa naszych domowych doznań kulinarnych.”
Przy stole zapadła cisza, a ja siedziałam tam, oszołomiona.
„No to zaczynamy, wszyscy,” zaczął, brzmiąc jakby był na scenie. „Slide 1: Za dużo czosnku.”
Dotknął ekranu i pojawiło się zdjęcie główek czosnku z notatką „Mocne smaki mogą zdominować podniebienie.”
Moje policzki zaróżowiły się, gdy kontynuował. „Ben, co to jest?”
Ignorując mnie, kontynuował. „Slide 2: Makaron za bardzo al dente. Wszyscy wiemy, że makaron powinien być miękki, a nie chrupiący,” powiedział, rozglądając się, jakby oczekiwał potwierdzenia od innych.
Moja siostra wydała z siebie niezręczny śmiech, a mój tata kaszlnął w serwetkę.
Byłam upokorzona, ale wciąż zbyt oszołomiona, by odpowiedzieć.
Następnie pokazał „Slide 3: Za mało soli w sałatce,” wyjaśniając wszystkim przy stole, jak „dobry kucharz wie, że sól wydobywa smaki.”
Na koniec pokazał zdjęcie Gordona Ramsaya, trzymającego głowę w dłoniach, z podpisem „Co by on pomyślał.”
Usiadł z samozadowoleniem, rozglądając się za oklaskami.
Pokój był cichy. Moja mama przerwała ciszę wymuszonym śmiechem. „Cóż, Ben, to jest… z pewnością kreatywne,” powiedziała, próbując złagodzić niezręczność.
Resztę posiłku przetrwałam w milczeniu, zbyt upokorzona, by spojrzeć komukolwiek w oczy.
Kiedy wróciliśmy do domu, nie czekałam ani chwili, zanim się do niego zwróciłam. „Ben, co to było?” zapytałam.
„To wszystko było dla zabawy, kochanie,” odpowiedział, wzruszając ramionami. „Poważnie podchodzisz do gotowania, więc pomyślałem, że docenisz jakieś uwagi.”
„Uwagi?” odparłam. „Ben, upokorzyłeś mnie przed moją rodziną! Jak mogłeś pomyśleć, że to było odpowiednie?”
„Zrelaksuj się,” powiedział, machając ręką. „Przesadzasz. Po prostu próbowałem pomóc.”
„Pomóc?” powtórzyłam, ledwo wierząc. „Ben, ty nie potrafisz nawet opiec chleba, nie uruchamiając alarmu przeciwpożarowego. Kim jesteś, żeby krytykować moje gotowanie?”
„To była tylko żart,” powiedział, przewracając oczami. „Jesteś zbyt wrażliwa.”
Patrzyłam na niego przez chwilę, czując, jak ostatnia kropla mojej cierpliwości pęka. „Dobrze. Skoro jesteś takim krytykiem kulinarnym, gotuj sam dla siebie. Ja kończę.”
Zaśmiał się, jakby nie wierzył, że mówię poważnie. „O, daj spokój, nie jesteś poważna.”
„O, jestem śmiertelnie poważna, Ben,” powiedziałam, krzyżując ramiona. I miałam na myśli każde słowo.
Po tym upokarzającym obiedzie nie miałam zamiaru łatwo odpuścić Benowi.
Im więcej odtwarzałam tę scenę w swojej głowie, tym bardziej byłam wściekła. Ale zamiast krzyczeć lub się obrażać, zdecydowałam się na coś lepszego. Jeśli Ben uważał, że PowerPoint to dobry sposób, cóż, przygotuję własną prezentację.
W ciągu następnego tygodnia włożyłam całą swoją energię w stworzenie „Poprawy naszej sytuacji finansowej.”
Trudno było mi nie śmiać się, gdy nad tym pracowałam; moje slajdy stawały się coraz bardziej ironiczne z każdym szczegółem, który dodawałam.
To miała być moja mała zemsta, zaprezentowana w tym samym przesadzonym stylu, który on użył.
Slajd 1 nosił tytuł „Gdybyśmy mogli sobie pozwolić na wakacje.” Zaczynał się od wymarzonego zdjęcia słonecznej plaży, z palmami i turkusowymi falami.
Poniżej napisałam: „Gdybyśmy mieli trochę więcej elastyczności finansowej, może bylibyśmy tutaj, a nie w domu tego lata!” Kilka wykresów słupkowych pokazało, jak nasz obecny dochód sprawia, że tropikalne wakacje są „nieosiągalne w tym momencie.”
Slajd 2 dotyczył „Poprawy domu: Gdybyśmy tylko mogli to uwzględnić w budżecie.” Wypełniał go obrazek elegancko odnowionej kuchni, z nowoczesnymi urządzeniami i granitowymi blatami.
Poniżej dodałam: „Wyobraźcie sobie potencjał, gdybyśmy mieli trochę dodatkowych funduszy!” Następnie wyświetliłam analizę kosztów jego ulubionych cotygodniowych wydatków (trochę realistycznego sprawdzenia z przymrużeniem oka) i oznaczyłam to jako „Potencjalne oszczędności: Gotowanie w domu.”
Slajd 3 mówił o „Wytwornym jedzeniu (Gdybyśmy nie jedli na mieście tak często),” z apetycznymi zdjęciami eleganckich dań z pobliskiej restauracji Michelin.
Przygotowałam także wykres liniowy porównujący nasze miesięczne wydatki na jedzenie na mieście z tym, ile musielibyśmy zaoszczędzić na specjalną kolację w takim miejscu.
Może to było trochę brutalne, ale w tym momencie bawiłam się świetnie, żeby się tym przejmować.
Na koniec zakończyłam „Celami na silną przyszłość finansową.” Na końcowym slajdzie dodałam inspirujący cytat od przedsiębiorcy o osiąganiu swoich marzeń.
Tuż poniżej wstawiłam motywacyjny plakat mężczyzny w garniturze wskazującego na słowa „Ciężka praca się opłaca.” Uznałam, że to idealny akcent na zgryźliwą ironię.
Moment nie mógł być lepszy. Mieliśmy kolejne spotkanie rodzinne, i wiedziałam dokładnie, kiedy zaprezentować moje dzieło.
W dniu spotkania, przez cały obiad trzymałam poważną minę, grzecznie przyjmując komplementy na temat mojej lasagni, nie wspominając o wcześniejszym incydencie.
Ben uśmiechał się, wydawało się, że wierzy, iż sprawa z PowerPointem już została zapomniana. Po obiedzie, gdy wszyscy relaksowali się w salonie, wstałam.
„Hej, wszyscy,” powiedziałam, czyszcząc gardło z uśmiechem, „mam małą prezentację, którą chciałabym się podzielić.”
Ben spojrzał na mnie, zaskoczony. „O? O co chodzi?”
„Och, to tylko kilka notatek, nad którymi pracowałam.” Wzięłam pilota i podłączyłam laptopa do telewizora. Ekran rozbłysnął tytułem „Poprawa naszej sytuacji finansowej.”
Kilka osób z mojej rodziny chichotało, patrząc na Bena. Wyglądał na niespokojnego, rozglądając się dookoła, jakby dopiero teraz zorientował się, dokąd to zmierza.
„Dobrze, slajd 1,” powiedziałam, klikając na zdjęcie tropikalnej plaży.
Twarz Bena zrobiła się czerwona, gdy nasi krewni zaczęli się chichotać. Moja mama rzuciła mi zaciekawiony uśmiech, zdając sobie sprawę, co robię.
„Slajd 2: Poprawa domu – Gdybyśmy tylko mogli to uwzględnić w budżecie.” Kliknęłam do kolejnego slajdu, pokazując zdjęcie odnowionej kuchni z eleganckimi urządzeniami.
Kilka osób z mojej rodziny zaczęło śmiać się otwarcie, a mój tata przytaknął.
Ben zaczął się kręcić na siedzeniu, wyglądając na coraz bardziej niespokojnego.
„Slajd 3,” kontynuowałam, „Wytworne jedzenie i jak ograniczenie wydatków mogłoby nam pomóc.” W tym momencie Ben wyglądał, jakby chciał zniknąć, jego twarz była czerwona, a oczy rozglądały się po pokoju.
W końcu dotarłam do ostatniego slajdu. Uśmiechnęłam się i zakończyłam: „Z odrobiną skupienia i wysiłku, możemy osiągnąć wszystko, nie sądzicie?”
Zapanowała chwila ciszy, po której moja mama wybuchła śmiechem, a za nią dołączyli wszyscy pozostali.
Ben zaśmiał się niepewnie, starając się wtopić w tłum, chociaż było widać, że nie bawi go to tak jak resztę.
Kiedy wróciliśmy do domu tej nocy, Ben zamknął drzwi i wypuścił długi jęk. „Dobrze, otrzymałem wiadomość,” powiedział, podnosząc ręce. „Chyba na to zasłużyłem.”
„Bardziej niż zasłużyłeś,” odpowiedziałam, krzyżując ramiona. „Może następnym razem zastanowisz się dwa razy, zanim spróbujesz ‘krytykować’ moje gotowanie przed wszystkimi.”
On przytaknął, jego wyraz twarzy łagodniał. „Masz rację.
Przesadziłem. Nie chciałem cię zawstydzić. Po prostu… myślałem, że to będzie śmieszne.”
„Cóż, teraz wiesz, jak to jest,” odpowiedziałam, chociaż złagodziałam ton, ciesząc się, że wydaje się to rozumieć.
Ben uśmiechnął się trochę zawstydzony. „Więc… czy to znaczy, że znowu będziesz gotować?”
Przewróciłam oczami, ale nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu. „Może,” powiedziałam, „ale tylko jeśli obiecasz, że nie będziesz dawać mi ‘feedbacku.’”
„Umowa,” powiedział, śmiejąc się. „Od teraz to ty jesteś szefem kuchni.”
I tak kończyły się nasze „wojny PowerPoint.”