Przeprowadziłam się, myśląc, że znalazłam idealne miejsce, aż odkryłam, że jestem obserwowana.

LUDZIE

Znalezienie niedrogiego mieszkania w mieście wydawało się jak wygrana na loterii.

Kiedy natknęłam się na ogłoszenie o przytulnym jednopokojowym mieszkaniu w cichej okolicy, pomyślałam, że znalazłam idealne miejsce.

Właściciel, pan Dunham, był miły i uprzejmy, a czynsz wydawał się aż za dobry, by był prawdziwy.

Pierwsze tygodnie były spokojne.

Uwielbiałam duże okna, które wpuszczały mnóstwo światła, oraz uroczy mały ogródek na podwórku.

Czułam się jak w domu—dopóki nie zaczęły się dziać dziwne rzeczy.

Na początku to ignorowałam.

Przesunięty kubek z kawą.

Drzwi do mojej sypialni lekko uchylone, choć byłam pewna, że je zamknęłam.

Uczucie, że ktoś mnie obserwuje, ale nikogo w pobliżu.

Uznałam to za wytwór mojej wyobraźni.

Pewnej nocy siedziałam na kanapie, przeglądając telefon, gdy zauważyłam coś dziwnego.

Czujnik dymu w salonie miał małe, migające czerwone światełko.

Wstałam, czując przyspieszone bicie serca.

Czujniki dymu zwykle tak nie migają.

Ogarnęło mnie złe przeczucie, gdy weszłam na krzesło, by przyjrzeć się bliżej.

Wtedy to zobaczyłam—malutki obiektyw kamery ukryty w urządzeniu.

Zabrakło mi tchu.

Mój właściciel zamontował kamerę w moim domu.

Ogarnęła mnie panika, gdy zaczęłam gorączkowo przeszukiwać mieszkanie.

Znalazłam kolejną kamerę w rogu mojej sypialni, zamaskowaną jako zwykła ozdoba na ścianie.

Lustro w mojej łazience miało małą dziurę w ramie—kolejna kamera.

Poczułam mdłości.

Ktoś cały czas mnie obserwował.

Z bijącym sercem chwyciłam laptopa i szybko wyszukałam w internecie informacje o ukrytych kamerach w wynajmowanych mieszkaniach.

To, co znalazłam, przeraziło mnie—to nie było tylko niemoralne, ale też nielegalne.

Zrobiłam zdjęcia kamer jako dowody i natychmiast zadzwoniłam na policję.

Gdy przyjechali, potwierdzili moje najgorsze obawy.

Kamery przesyłały nagrania do zewnętrznego urządzenia—co oznaczało, że pan Dunham obserwował mnie cały czas.

Tej nocy policja go aresztowała.

Okazało się, że nie byłam jego jedyną ofiarą.

Kilka wcześniejszych lokatorek doświadczyło podobnych sytuacji, ale żadna nie zebrała wystarczających dowodów, by podjąć działania.

Moje zgłoszenie w końcu dało im niezbędne dowody.

Wyprowadziłam się następnego dnia, wstrząśnięta, ale wdzięczna, że odkryłam prawdę, zanim sytuacja stała się jeszcze gorsza.

To doświadczenie sprawiło, że stałam się bardziej nieufna wobec właścicieli mieszkań, ale nauczyło mnie też ważnej lekcji: zawsze sprawdzaj, czy w nowym miejscu nie ma ukrytych kamer.

Bo czasem idealny dom to nic innego jak pułapka.

Bewerten Sie den Artikel
Mit Freunden teilen