Najlepsza przyjaciółka, która wykorzystała moją życzliwość — aż w końcu miałam dość i przejęłam kontrolę

LUDZIE

Zawsze uważałam się za osobę uprzejmą i cierpliwą, ale nigdy nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo można to wykorzystać, dopóki nie poznałam Lily.

Byłyśmy przyjaciółkami od lat, od pierwszego roku studiów.

Byłyśmy nierozłączne, wspierałyśmy się w trudnych chwilach, dzieliłyśmy się sekretami i marzyłyśmy o przyszłości.

Nigdy nie kwestionowałam naszej przyjaźni; w moich oczach była siostrą, której nigdy nie miałam.

Ale w pewnym momencie coś zaczęło się zmieniać.

Na początku to były drobiazgi — nocny telefon z prośbą o przysługę, prośba o pomoc w zadaniu albo po prostu potrzeba wsparcia emocjonalnego.

Nie miałam nic przeciwko.

W końcu byłyśmy przyjaciółkami, prawda?

Pomaganie jej wydawało się naturalne.

Ale z czasem przysługi stawały się coraz większe.

Prośby zmieniały się w żądania, a to, co wcześniej uznawałam za zwykłą przyjaźń, zaczęło przypominać obowiązek.

Lily zawsze miała jakiś kryzys.

Jej chłopak był trudny, praca stresująca, albo rodzina sprawiała jej problemy.

Nieważne, co się działo — zawsze potrzebowała, żebym rzuciła wszystko i to naprawiła.

Zawsze byłam dostępna, gotowa do pomocy, doradzenia, lub po prostu bycia oparciem.

A mimo wszystkich moich wysiłków, nic się nie poprawiało.

Wręcz przeciwnie — wszystko się pogarszało, a ja zostawałam, by zbierać kawałki.

Pewnego wieczoru pracowałam do późna nad projektem, który miał być gotowy na następny dzień.

To był długi tydzień i byłam wyczerpana.

Ale gdy telefon zawibrował, zobaczyłam, że to znów Lily, prosząca mnie, żebym przyszła i pomogła jej przenieść kilka pudeł.

Właśnie wprowadziła się do nowego mieszkania, a ja już dwa razy pomagałam jej w przeprowadzce.

Zawahałam się.

Miałam tyle do zrobienia.

Ale pomyślałam: „To moja przyjaciółka. Potrzebuje mnie.”

Kiedy dotarłam na miejsce, zastałam ją siedzącą na kanapie i przeglądającą telefon.

Pudełka nadal stały w rogu, a ja od razu wiedziałam, że nawet nie zaczęła ich ruszać.

„Lily, poprosiłaś mnie, żebym przyszła pomóc z pudełkami, ale wygląda na to, że nic nie robisz,” powiedziałam, starając się zachować spokój.

„Och, wiem,” odpowiedziała obojętnie, nie odrywając wzroku od telefonu.

„Miałam nadzieję, że się tym zajmiesz, a ja sobie odpocznę. Miałam taki stresujący tydzień.”

Te słowa uderzyły mnie jak policzek.

Spędziłam tyle wieczorów pomagając jej we wszystkim, a ona znów oczekiwała, że wezmę na siebie kolejną odpowiedzialność.

Moja życzliwość zamieniła się w jej roszczeniowość, i miałam już dość.

Po raz pierwszy uświadomiłam sobie, jak bardzo pozwalałam jej na takie zachowanie.

To ona zawsze potrzebowała pomocy, ona zawsze miała problemy, a ja zawsze byłam dostępna, oferując wsparcie bez proszenia o nic w zamian.

Ale to nie było wzajemne.

Ona nie pomagała mi, kiedy ja tego potrzebowałam.

Nie wspierała mnie tak, jak ja wspierałam ją.

Wzięłam głęboki oddech i odstawiłam pudełka.

„Lily, nie mogę już dłużej tego robić,” powiedziałam spokojnym, ale stanowczym tonem.

„Zbyt długo stawiałam twoje potrzeby ponad własnymi i to nie jest w porządku wobec mnie.

Zawsze jestem dla ciebie, ale nie mogę być twoją osobistą asystentką.

Mam własne życie.”

Spojrzała na mnie zaskoczona, z szeroko otwartymi oczami.

„O czym ty mówisz? Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Masz mi pomagać.”

Pokręciłam głową, czując jednocześnie złość i ulgę.

„Jestem twoją przyjaciółką, ale to nie znaczy, że mam poświęcać własne szczęście dla ciebie.

Pomagałam ci niezliczoną ilość razy, ale nie mogę tego robić dalej, jeśli ty nie chcesz pomóc samej sobie.

Musisz wziąć odpowiedzialność za swoje życie.”

Lily wstała i zaczęła chodzić po pokoju, a jej twarz zrobiła się czerwona.

„Jesteś niedorzeczna! Zawsze byłam przy tobie. Zawsze mi pomagałaś, a teraz mnie zostawiasz, kiedy najbardziej cię potrzebuję?”

Trudno było to usłyszeć.

Ale w głębi duszy wiedziałam, że to nieprawda.

Zawsze byłam przy niej, ale ona nigdy nie była przy mnie w taki sam sposób.

Pozwalałam jej wykorzystywać moją życzliwość zbyt długo, i teraz przyszedł czas, by się postawić.

„Nie zostawiam cię,” powiedziałam spokojnym, ale nieugiętym tonem.

„Po prostu stawiam granice.

Nie mogę ciągle poświęcać swojego czasu, energii i zdrowia dla kogoś, kto nie chce pomóc samej sobie.

Zawsze będę tu, żeby cię wspierać, ale nie będę dalej umożliwiać ci takiego zachowania.”

Na chwilę zapadła cisza, a ja zobaczyłam szok na twarzy Lily.

Nigdy wcześniej nie słyszała, jak mówię do niej w ten sposób.

Była przyzwyczajona, że robię dla niej wszystko, a teraz w końcu przejmowałam kontrolę nad sytuacją.

W końcu usiadła z powrotem, z opuszczonymi ramionami, w poczuciu porażki.

„Nie zdawałam sobie sprawy, ile od ciebie wymagałam,” powiedziała cicho.

„Chyba brałam cię za pewnik.”

Kiwnęłam głową.

„Wiem, że nie chciałaś tego zrobić specjalnie, ale to trwa już od dawna.

I to nie tylko twoja wina — to też moja.

Pozwalałam na to zbyt długo.”

Od tamtej chwili wszystko się zmieniło.

Przestałam pozwalać Lily wykorzystywać moją życzliwość.

Zaczęłam stawiać siebie, swoje potrzeby i cele na pierwszym miejscu.

Na początku nie było łatwo — oczywiście, że się buntowała.

Ale powoli zaczęła rozumieć, że jeśli chce mojej pomocy, to musi zacząć pomagać też sobie.

Z czasem nasza przyjaźń przekształciła się w coś zdrowszego i bardziej zrównoważonego.

Z tamtego doświadczenia wyniosłam cenną lekcję: życzliwość nigdy nie powinna być jednostronna.

Można kogoś kochać i wspierać, nie tracąc przy tym samej siebie.

Ważne jest, by stawiać granice i przejmować kontrolę nad swoim życiem, nawet jeśli oznacza to przeciwstawienie się osobom, na których najbardziej ci zależy.

Bewerten Sie den Artikel
Mit Freunden teilen