Minęły już tygodnie, odkąd mój syn, Ethan, zaczął budzić się w środku nocy zlany potem, z szeroko otwartymi oczami pełnymi przerażenia.
Miał zaledwie 12 lat, ale koszmary, które opisywał, były niepokojąco realistyczne.
„Ciągle widzę cienie” — mówił, jego głos był cichy i drżący.
„Są w moim pokoju… patrzą na mnie.”
Na początku myślałam, że to tylko faza.
Dzieci mają przecież dziwne sny, prawda?
Ale z każdą kolejną nocą stawało się jasne, że coś naprawdę go dręczy.
Zaczynał się trząść tuż przed snem, jego twarz bledła, kiedy prosił, żeby zostawić zapalone światło, albo — co gorsza — błagał, by mógł spać ze mną.
Próbowałam z nim rozmawiać, pocieszać go, ale nie potrafił tego lepiej wyjaśnić.
Tylko cienie.
Twarze, których nie potrafił sobie przypomnieć.
Aż pewnego ranka zadzwonił telefon.
To była pani Waverly, jego nauczycielka.
Jej zaniepokojony ton natychmiast mnie zaniepokoił.
„Pani Montgomery” — zaczęła — „chciałabym poprosić panią o spotkanie.
Chodzi o Ethana.”
Poczułam, jak ściska mnie w żołądku.
Co się wydarzyło w szkole?
Zachowywał się niewłaściwie?
Jego oceny ostatnio się pogorszyły, ale nie na tyle, żeby zwoływać spotkanie — tak przynajmniej myślałam.
„Oczywiście” — powiedziałam, starając się brzmieć spokojnie.
„Czy wszystko w porządku?”
„Myślę, że najlepiej będzie porozmawiać osobiście” — odpowiedziała.
„Proszę przyjść po lekcjach.”
Reszta dnia ciągnęła się w nieskończoność. Próbowałam skupić się na pracy, ale nie mogłam przestać myśleć o tym, co mogło się stać.
Co zrobił Ethan?
I dlaczego pani Waverly brzmiała tak poważnie?
Kiedy dotarłam do szkoły, pani Waverly powitała mnie z poważnym uśmiechem, ale w powietrzu dało się wyczuć napięcie.
Zaprowadziła mnie do swojej klasy, gdzie Ethan siedział cicho przy biurku, a jego oczy nerwowo zerkały w moją stronę.
„Mamo” — wyszeptał, jego głos był ledwo słyszalny.
Serce mi pękało na widok jego niepokoju.
Co się z nim działo?
Usiadłam naprzeciwko pani Waverly, próbując zachować spokój.
Nie traciła czasu i od razu przeszła do sedna.
„Ethan ma ostatnio ogromne trudności ze skupieniem się na lekcjach” — powiedziała.
„Jest rozkojarzony, czasem odwraca się przez ramię, jakby czegoś się spodziewał.
I zaczął rysować te obrazki podczas wolnego czasu.”
Uniosłam brwi.
„Obrazki?
Jakie obrazki?”
Pani Waverly wręczyła mi teczkę z kilkoma rysunkami Ethana.
Przerzucałam je, a moje dłonie robiły się coraz zimniejsze z każdym kolejnym rysunkiem.
Na pierwszy rzut oka wyglądały jak zwykłe dziecięce bazgroły — postacie z wielkimi oczami, dziwne kształty i krzywe linie.
Ale kiedy zaczęłam się im przyglądać, zauważyłam pewien schemat.
Na każdym obrazku były ciemne, cieniowate postacie, czające się w tle.
Na jednym z nich widniała wysoka, wychudzona sylwetka z wydłużonymi kończynami i pustymi oczami, stojąca u stóp łóżka.
Na innym Ethan leżał w łóżku, z oczami szeroko otwartymi ze strachu, patrząc na postać z cieni, która wyciągała w jego stronę szpony.
Ostatni rysunek przedstawiał ciemną postać pochyloną nad nim podczas snu, której palce dotykały jego twarzy.
Serce zaczęło mi bić szybciej, gdy uświadomiłam sobie, jak głęboko zakorzenione są te obrazy.
„Pani Waverly… te rysunki…” — urwałam, mój głos się załamał.
„Czy myśli pani, że on coś widzi?
Coś, co naprawdę go niepokoi?”
Pani Waverly kiwnęła powoli głową, jej wyraz twarzy był poważny.
„Ethan wspominał, że te cienie go śledzą, że patrzą na niego, kiedy śpi.
Rysuje je niemal codziennie, a to wpływa na jego zachowanie i wyniki w nauce.
Nie jestem terapeutką, ale myślę, że powinna pani to zbadać.
To nie jest zwykły dziecięcy strach.”
Poczułam, jak ogarnia mnie zimny dreszcz.
Czy te rysunki były kluczem do zrozumienia jego koszmarów?
Ale co to były za cienie?
Czy były tylko wynikiem bujnej wyobraźni — czy czymś więcej?
„Ethan” — powiedziałam cicho, zwracając się do syna, który wciąż siedział cicho z zaciśniętymi dłońmi na kolanach.
„Możesz mi opowiedzieć więcej o tych cieniach?
Jak wyglądają?
Skąd się biorą?”
Jego głos był cichy, ledwie słyszalny.
„Pojawiają się w kącie mojego pokoju… w nocy.
Nie mają twarzy, ale ich oczy są ogromne i patrzą na mnie.
One… one chcą mnie zabrać, ale ja nie chcę iść.
Są straszne, mamo.”
Poczułam, jak ściska mnie w piersi, próbując przetrawić jego słowa.
To nie była dziecięca fantazja.
To był prawdziwy strach.
Mój syn bał się czegoś, czego nie potrafił w pełni opisać.
„Czy mówiłeś komuś innemu o tych cieniach, Ethan?” — zapytałam łagodnie.
Powoli kiwnął głową.
„Powiedziałem mojemu koledze Charliemu, ale on się tylko zaśmiał i powiedział, że to sen.
Ale ja wiem, że one są prawdziwe.
Czuję je.”
Myśli zaczęły mi wirować.
Cienie w jego pokoju.
Cienie, które nie były tylko snem, ale tak realne, że wkraczały nawet do jego codziennego życia.
Co mogło to powodować?
Pani Waverly spojrzała na mnie z troską.
„Myślę, że warto porozmawiać z terapeutą lub psychologiem dziecięcym.
Coś wyraźnie dręczy Ethana na głębszym poziomie niż tylko strach przed ciemnością.”
Poczułam falę bezsilności.
Co działo się z moim synem?
Czy przechodził tylko przez jakiś etap, czy może działo się coś bardziej złowieszczego?
Te rysunki, jego strach — nie wyglądało to na coś, co dziecko mogłoby po prostu wymyślić.
Kiedy opuszczałam szkołę z Ethanem, w mojej głowie kłębiły się setki myśli.
Musiałam dojść do sedna.
Tego wieczoru postanowiłam usiąść z Ethanem i naprawdę z nim porozmawiać, spróbować zrozumieć, czym są te „cienie”.
Wiedziałam, że cokolwiek to było, miało nad nim władzę.
Im dłużej o tym myślałam, tym bardziej byłam pewna, że to nie były zwykłe koszmary.
Później tej nocy, kiedy go układałam do snu, pocałowałam go w czoło.
„Rozwiążemy to, obiecuję” — wyszeptałam.
„Jesteś bezpieczny.”
Ale kiedy zgasiłam światło i zamknęłam drzwi, nie mogłam pozbyć się uczucia, że coś jest nie tak.
Jeszcze nie wiedziałam, co to, ale zamierzałam się dowiedzieć.
Następnego dnia umówiłam wizytę u terapeuty dziecięcego, mając nadzieję odkryć prawdę.
Co wywołało koszmary Ethana?
I co mogłam zrobić, żeby pomóc mu odzyskać spokój?
Czas znaleźć odpowiedzi — zanim te cienie zabiorą jeszcze więcej.