Pochylił się nad swoją umierającą żoną i powiedział jej to, czego nigdy wcześniej nie odważyłby się powiedzieć jej w twarz

CIEKAWE

„Larisa,” szepnął Chiril, najpierw sprawdzając, czy drzwi są zamknięte.

„Wiesz, o czym myślałem w drodze tutaj?

Jak bardzo chciałbym, żeby ta cała historia już się skończyła.

Jestem wyczerpany.

Nie mogę tego już znieść.

Każdy dzień spędzony tutaj kosztuje majątek, nasze pieniądze, moje pieniądze uciekają na nic.”

Jego głos był niski, prawie szeptem, podczas gdy patrzył na bladą twarz swojej żony.

Rurki i urządzenia podłączone do niej brzęczały w ciszy pokoju.

Larisa wydawała się nieruchoma, jedynie jej pierś unosiła się i opadała lekko w rytm mechanicznego oddechu respiratora.

„Doktor Stanciu powiedział mi dzisiaj, że może będziesz potrzebować jeszcze dwóch miesięcy leczenia.

Dwa miesiące!

Rozumiesz?

To oznacza, że będę musiał sprzedać samochód lub wziąć kredyt.

I po co?

Żeby przedłużyć coś, co jest nieuniknione?”

Chiril położył białe róże na stoliku nocnym i usiadł na krześle obok łóżka.

Przejechał ręką po włosach i westchnął głęboko.

„Byłem u notariusza w zeszłym tygodniu.

Twój testament jest w porządku, wszystko trafi do mnie.

Mieszkanie w centrum, akcje firmy, konta bankowe.

Całe dziedzictwo po twoich rodzicach.”

Na jego ustach pojawił się zimny uśmiech.

„Pamiętasz, kiedy zaproponowałem ci zrobienie testamentu?

Myślałaś, że to tylko formalność, że będziemy razem starzeć się w przyszłości.

Jak naiwna byłaś, Larisa.”

Pochylił się bliżej do jej ucha.

„Prawda jest taka, że nigdy jej nie kochałem.

Wziąłem cię dla pieniędzy i twojej pozycji.

A teraz, wiesz co?

Alina na mnie czeka.

Tak, twoja sekretarka.

Ironia, prawda?

Jesteśmy razem prawie rok.

Ona naprawdę mnie rozumie, nie tak jak ty ze swoimi wiecznymi wyrzutami i nierealnymi oczekiwaniami.”

Pod łóżkiem, Michał, młodszy brat Larisy, pozostał nieruchomy, ledwie śmiąc oddychać.

Przyszedł wcześniej, żeby zostawić prezent dla swojej siostry – małego aniołka z porcelany, którego kupił w antykwariacie.

Kiedy usłyszał kroki kogoś nadchodzącego, wpadł w panikę.

Lekarze jasno powiedzieli mu, że godzina wizyty minęła, a on nie chciał zostać wyrzucony.

Bez zastanowienia, wczołgał się pod łóżko, mając nadzieję, że osoba szybko odejdzie.

Ale to był Chiril.

A to, co teraz słyszał, mroziło mu krew w żyłach.

„Lekarze uważają, że nie masz już dużo czasu,” kontynuował Chiril, patrząc na monitory rejestrujące oznaki życia Larisy.

„Ale ja wierzę, że jesteś silniejsza, niż wyglądasz.

Zawsze byłaś uparta, waleczna.

Dlatego mieliśmy tyle kłótni.”

Krzyżując ręce, dodał:

„Wiesz co?

Czasami zastanawiam się, czy ty nie zdajesz sobie sprawy z tego, co się dzieje wokół ciebie.

Czy nie słyszysz wszystkiego, co ci mówię.

Doktor Stanciu mówił, że to możliwe, że pacjenci w śpiączce mogą słyszeć.

Ale co z tego teraz?

Wkrótce wszystko się skończy.”

Chiril wstał i podszedł do okna, patrząc na miasto, które zaczynało rozświetlać się w zmierzchu.

„Muszę tylko mieć cierpliwość.

Alina chce, żebyśmy pojechali na Malediwy po… wiesz co.

Ma rację, będziemy potrzebować wakacji po całym tym stresującym okresie.”

Pod łóżkiem Michał czuł, jak gniew ogarnia każdą komórkę jego ciała.

Chciał wyjść, skonfrontować się z Chirilem, donieść rodzinie i władzom.

Ale instynkt podpowiadał mu, żeby pozostał ukryty, zebrał jak najwięcej informacji.

„A, jeszcze jedno,” Chiril odwrócił się z powrotem w stronę Larisy, jego głos nabierając twardszego tonu.

„Te dokumenty dotyczące transferu firmy…

Wiem, że je ukryłaś przed wypadkiem.

Szukaliśmy ich wszędzie.

W biurze, w domu, w sejfie bankowym.

Nigdzie.

Gdzie są, Larisa?

Gdzie je schowałaś?”

Chiril chwycił bezwładną dłoń Larisy i mocno ją ścisnął.

Bo widzisz, bez nich wszystko się komplikuje.

Notariusz powiedział mi, że bez twojego podpisu, transfer akcji może trwać całe miesiące.

A ja nie mam czasu na czekanie.

W tym momencie monitor, który mierzył puls Larisy, zaczął wydawać inny dźwięk.

Rytm serca wzrastał.

Chiril patrzył zaskoczony na ekran.

„Co do cholery…?” mruknął, pozwalając, by ręka Larisy opadła.

Pod łóżkiem Mihai uśmiechnął się mimowolnie.

„On cię słyszy, do diabła,” pomyślał.

„Słyszy cię doskonale.”

Drzwi sali nagle się otworzyły, a pielęgniarka Claudia, mocna kobieta z ponad dwudziestoletnim doświadczeniem, weszła pospiesznie.

„Coś się stało?” zapytała, szybko sprawdzając monitory.

„Miała nagły wzrost rytmu serca.”

Chiril szybko poprawił swoją minę, zamieniając ją na wyraz troski.

„Nie wiem, rozmawiałem tylko z nią, mówiłem jej, jak bardzo tęsknię za domem,” skłamał łatwo.

Claudia sprawdziła infuzję i zapisała coś w karcie pacjenta.

„Możliwe, że cię usłyszała. Pacjenci w stanie pani Larisy mogą reagować na bodźce emocjonalne, na znajome głosy. To dobry znak.”

„Dobry znak?” powtórzył Chiril, starając się wyglądać na pocieszonego, chociaż w środku czuł panikę.

„Tak, pokazuje aktywność mózgu. Proszę dalej do niej mówić, to ważne.”

Claudia jeszcze raz sprawdziła monitory, a potem wyszła z sali, zostawiając Chirila znowu samego z Larisą – i z Mihią ukrytym pod łóżkiem.

Kiedy drzwi się zamknęły, Chiril znów podszedł do Larisy, ale tym razem jego głos był zupełnie inny.

Łagodny, pełen troski, jakby wiedział, że ktoś może go usłyszeć.

„Kochanie, proszę, wyzdrowiej. Mamy tyle planów razem. Kocham cię tak bardzo.”

Ale monitor nie reagował już jak wcześniej.

Rytm serca Larisy wrócił do normy.

Chiril spojrzał na zegarek i westchnął.

„Muszę teraz iść. Mam spotkanie… biznesowe. Wrócę jutro.”

Kiedy drzwi zamknęły się za nim, Mihai jeszcze przez kilka minut pozostał nieruchomo, słuchając regularnych dźwięków urządzeń podtrzymujących życie jego siostry.

Potem, powoli, wysunął się spod łóżka.

Stojąc obok Larisy, Mihai poczuł, jak jego oczy wypełniają się łzami.

Wziął rękę swojej siostry i delikatnie ją ścisnął.

„Słyszałem go, Lari. Słyszałem wszystko. Wiem, jakie ma plany. Ale nie martw się, zaopiekuję się tobą. Nie pozwolę, żeby stało ci się coś złego.”

Mihai wyciągnął telefon i coś sprawdził.

„Aplikacja do nagrywania działała perfekcyjnie. Mam wszystko, od początku do końca. Każde słowo, które ci powiedział.”

Pochylił się i szepnął jej do ucha:

„Walcz, siostro. Walcz, żeby się obudzić. Mamy jeszcze wiele do załatwienia.”

Potem, bardziej do siebie, dodał:

„A ja mam wizytę u mojego przyjaciela, prokuratora Neagu. Myślę, że będzie bardzo zainteresowany tym nagraniem.”

Mihai postawił małą figurkę aniołka na stoliku nocnym, obok białych róż, i wyszedł z sali pewnym krokiem, zostawiając tylko rytmiczne dźwięki urządzeń oraz nową nadzieję dla Larisy.

Schodząc po schodach kliniki, tych samych schodach, którymi Chiril wszedł kilkadziesiąt minut wcześniej, Mihai czuł, jak zimna determinacja ogarnia całe jego ciało.

Plan Chirila zaczynał się rozpadać, a pierwsze oznaki sprawiedliwości zaczynały się wyłaniać.

Jeśli podobała ci się historia, nie zapomnij podzielić się nią z przyjaciółmi!

Razem możemy kontynuować emocje i inspirację.

Bewerten Sie den Artikel
Mit Freunden teilen