Nazwał ją żałosną służącą i odszedł do innej. Ale gdy wrócił — otrzymał nieoczekiwaną odpowiedź.

CIEKAWE

…zgromadziła dzieci w kuchni.

Andrei, obecnie jedenastoletni, i Maria, dziewięcioletnia, usiedli przy stole, patrząc na mamę z ciekawością.

– Dzieci, chcę porozmawiać o czymś ważnym – zaczęła Luminița, starając się zachować spokojny ton głosu.

– O Dumitrze.

Andrei podniósł wzrok.

– On chce z nami zamieszkać?

Luminița była zaskoczona intuicją syna.

– Tak. I coś więcej. Chce, żebyśmy się pobrali. Żebyśmy zostali rodziną.

Maria się rozpromieniła.

– To znaczy, że będzie naszym tatą?

– Tylko jeśli się na to zgodzicie – odpowiedziała Luminița.

– Dumitru bardzo was polubił. Ale to nasza wspólna decyzja. Tworzymy drużynę, prawda?

Dzieci spojrzały po sobie, w tej cichej komunikacji, którą rozumieją tylko rodzeństwo.

– Lubię Dumitru – powiedziała Maria.

– Pomógł mi z matematyką w zeszłym tygodniu. I nigdy nie krzyczy.

Andrei milczał, bawiąc się brzegiem obrusu.

– A co, jeśli prawdziwy tata będzie chciał wrócić?

Serce Luminițy się ścisnęło.

To było pytanie, na które nie znała odpowiedzi.

Victor nie dawał znaku życia przez ostatnie dwa lata.

Nawet nie zadzwonił w urodziny dzieci.

– Andrei, wasz tata zawsze będzie waszym tatą – powiedziała łagodnie.

– Nikt tego nie zmieni. Ale czasem ludzie mogą mieć też innych dorosłych, którzy ich kochają i się nimi opiekują.

Chłopiec powoli skinął głową.

– Mogę się jeszcze zastanowić?

– Oczywiście – uśmiechnęła się Luminița.

– Nie ma pośpiechu.

Ale los bywa czasem przewrotny.

Już następnego dnia, gdy Luminița wracała z pracy, zobaczyła Victora stojącego pod blokiem.

Był blady, wychudzony, w pogniecionych ubraniach.

– Swietłana – zaczął, używając rosyjskiej wersji jej imienia, jak zawsze.

– Musimy porozmawiać.

Luminița poczuła, jak ściska jej się żołądek.

– O czym?

– Chcę wrócić do domu.

Jego uśmiech, kiedyś czarujący, teraz wyglądał na wymuszony.

Oczy miał zmęczone, z podkrążonymi powiekami.

Luminița wpuściła go do środka, serce biło jej mocno.

W mieszkaniu Victor rozejrzał się, zauważając drobne zmiany: nowe zasłony, obraz na ścianie, porządek w kuchni.

– Ładnie tu – skomentował niepewnie.

– Co się stało, Victor? – zapytała Luminița bez ogródek.

Westchnął głęboko.

– Larisa mnie zostawiła. Odeszła z szefem. I… nie mam dokąd pójść.

Luminița poczuła dziwną mieszankę emocji: litość, smutek i cień gorzkiej satysfakcji.

– Przykro mi – powiedziała szczerze.

– Ale nie możesz tu wrócić.

Victor wyglądał na naprawdę zszokowanego.

– Ale… nadal jesteśmy małżeństwem. I dzieci są też moje.

– Tak, dzieci są twoje.

Możesz je odwiedzać, kiedy tylko chcesz.

Ale ja nie jestem twoją służącą, Victorze.

I nigdy już nią nie będę.

Przełknął ślinę.

– Wiem, że zawaliłem.

Powiedziałem straszne rzeczy.

Ale potrzebuję cię.

Potrzebuję was.

W tym momencie drzwi się otworzyły i wszedł Andrei, zamierając na widok ojca.

– Tata? – wyszeptał.

Victor odwrócił się, na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

– Andrei!

Mój chłopcze!

Aleś ty urósł!

Luminița zauważyła zamieszanie i ból na twarzy syna.

A potem, jakby znikąd, pojawił się Dumitru, trzymając za rękę Marię, która właśnie wróciła z lekcji pianina.

Wszyscy zamarli, wpatrując się w scenę.

Maria instynktownie schowała się za Dumitrem.

– A ty kto jesteś? – zapytał Victor, nagle defensywny.

– Jestem Dumitru – odpowiedział mężczyzna spokojnie.

– Przyjaciel rodziny.

Luminița zrobiła krok do przodu.

– Victorze, myślę, że powinniśmy spotkać się innym razem.

Dzieci właśnie wróciły ze szkoły.

Możemy omówić twoje wizyty z nimi w weekend.

– Moje wizyty? – Victor podniósł głos.

– To mój dom, to moje dzieci!

Andrei cofnął się krok, przestraszony.

Luminița poczuła, jak wzbiera w niej odwaga, taka, jakiej nigdy wcześniej nie znała.

– Nie, Victorze.

To mój dom, odziedziczony po babci.

Dzieci są również twoje, ale to ty zdecydowałeś się odejść.

Zostawiłeś nas, gdy było ci wygodnie.

– Swietłana, nie bądź śmieszna! – próbował ją zastraszyć Victor.

– Wiesz dobrze, że nie dasz sobie rady sama.

Wtedy Luminița zrozumiała, jak bardzo się zmieniła.

Kobieta, która drżała na każde jego słowo, już nie istniała.

– Radziłam sobie sama przez dwa lata, Victorze.

I nie jestem już niczyją służącą.

Dumitru położył dłoń na ramieniu Marii i spojrzał na Luminițę z szacunkiem.

Nie wtrącał się, rozumiejąc, że to jej walka.

– A teraz proszę, wyjdź – kontynuowała Luminița.

– Jeśli chcesz widywać dzieci, możemy to zorganizować jak cywilizowani ludzie.

Ale nie wrócisz do mojego życia jako mąż.

Victor spojrzał na nią z niedowierzaniem, a potem ruszył w stronę drzwi.

– Zmienisz zdanie – powiedział.

– Gdy zrobi się ciężko.

Gdy poczujesz się samotna.

Luminița się uśmiechnęła.

– Nie jestem sama, Victorze.

I tak naprawdę nigdy nie byłam całkiem sama.

Miałam dzieci.

A teraz mam też kogoś, kto szanuje nas wszystkich.

Gdy drzwi zamknęły się za Victorem, Andrei podszedł do mamy.

– Byłaś bardzo odważna, mamo – powiedział cicho.

Potem odwrócił się do Dumitru.

– Myślę, że możesz z nami zamieszkać, jeśli chcesz.

Dumitru uśmiechnął się ciepło.

– Tylko jeśli wszyscy tego chcecie.

Luminița spojrzała na trójkę: na swoje dzielne dzieci i łagodnego mężczyznę, który cierpliwie czekał.

Może wreszcie klątwa tej rodziny została przełamana.

Jeśli spodobała ci się ta historia, nie zapomnij podzielić się nią ze swoimi przyjaciółmi!

Razem możemy nieść dalej emocje i inspirację.

Bewerten Sie den Artikel
Mit Freunden teilen