Prezes Mojej Wspólnoty Ukarał Mnie Mandatem za Trawnik – Dałam Mu Powód, By Dalej Się Przyglądał

LUDZIE

Larry, nasz samozwańczy dyktator wspólnoty mieszkaniowej, nie miał pojęcia, z kim zadziera, kiedy nałożył na mnie karę za to, że mój trawnik był pół cala za długi.

Zdeterminowana, by dać mu nauczkę, przekształciłam swój ogród w widowisko tak absurdalne — ale całkowicie zgodne z zasadami — że będzie żałował, że w ogóle zaczął tę walkę.

Przez dekady moja dzielnica była spokojnym miejscem, gdzie można było pić herbatę na werandzie, machać sąsiadom i nie martwić się o nic.

Ale wtedy pojawił się Larry, z notatnikiem w ręku, i przejął kontrolę nad prezesurą wspólnoty.

Larry to dokładnie ten typ osoby, którego można sobie wyobrazić: około pięćdziesiątki, zawsze w wyprasowanej koszulce polo, przekonany, że świat kręci się wokół jego notatnika.

Od momentu, gdy objął władzę, zachowywał się, jakby wręczono mu klucze do królestwa.

Ja natomiast mieszkam tu od 25 lat, wychowałam troje dzieci i pochowałam męża w tym domu.

Czego się nauczyłam przez ten cały czas?

Nie zadzieraj z kobietą, która przeżyła dzieci i męża, który uważał, że sos barbecue to warzywo.

Ale Larry wyraźnie nie dostał tej wiadomości.

Odkąd przegapiłam jedno z jego niekończących się spotkań wspólnoty zeszłego lata, miał na mnie złość.

Szczerze mówiąc, miałam lepsze rzeczy do roboty niż słuchać dwugodzinnych rozmów o wysokościach płotów i kolorach farb — jak obserwowanie kwitnących begonii.

Aż pewnego ranka Larry pojawił się u mnie. Notatnik w ręku, zadowolony wyraz twarzy.

“Pani Pearson,” powiedział bez ani jednego „dzień dobry.”

“Twój trawnik jest niezgodny ze standardami wspólnoty. Jest pół cala za długi.”

Patrzyłam na niego, próbując zachować spokój. “Skosiłam go dopiero dwa dni temu, Larry.”

“Cóż,” powiedział z uśmiechem, klikając długopisem, “standardy wspólnoty są bardzo jasne.”

Pół cala? Serio? Wiedziałam w tym momencie, że po prostu szukał powodu, by mnie ścigać. Ale zamiast wybuchnąć, uśmiechnęłam się słodko.

“Dzięki za informację, Larry. Od razu się tym zajmę.”

W środku jednak gotowałam się ze złości. Kim on myślał, że jest?

Przetrwałam zebrania rodziców, katastrofy z pieluchami i męża, który raz próbował piec pianki z użyciem palnika propanowego.

Nie zamierzałam pozwolić Larry’emu, Królowi Notatnika, sterroryzować mnie przez pół cala trawy.

Tej nocy siedziałam w fotelu, przeglądając regulamin wspólnoty po raz pierwszy od lat.

I wtedy to znalazłam — lukę. Dekoracje ogrodowe, pod warunkiem, że były „gustowne,” były dozwolone. Miałam plan.

Następnego ranka wybrałam się na zakupy.

Kupiłam gigantyczne krasnale ogrodowe — jeden trzymający latarnię, drugi łowiący ryby.

Zainstalowałam mały staw i nawet całe stado różowych, plastikowych flamingów.

Mój ogród szybko zamienił się w kolorową, bajkową scenę.

A to nie był koniec. Wzdłuż ścieżki i drzew zamontowałam solarne lampki.

Kiedy skończyłam, mój trawnik wyglądał jak coś z bajki skrzyżowane z pamiątkowym sklepem na Florydzie.

Najlepsza część? Wszystko było zgodne z regulaminem wspólnoty.

Tego wieczoru siedziałam na werandzie, podziwiając moje dzieło, gdy lampki zaczęły migotać.

Larry jeszcze o tym nie wiedział, ale właśnie wypowiedział wojnę — a ja byłam gotowa.

Następnego dnia zobaczyłam jego samochód, który powoli jechał ulicą.

Jego oczy zwęziły się, gdy zobaczył moją armię krasnali i brygadę flamingów.

Jego szczęka się zacisnęła, ale nie mógł nic z tym zrobić.

Nie złamałam ani jednej zasady. Pomachałam mu lekko i uśmiechnęłam się.

Przez kilka dni myślałam, że może Larry odpuści.

Ale nie. Tydzień później znów się pojawił, z notatnikiem w ręku, maszerując w stronę moich drzwi.

“Pani Pearson,” wykrzyknął. “Twoja skrzynka pocztowa jest niezgodna ze standardami wspólnoty.”

Zamrugałam na niego. “Skrzynka pocztowa? Dopiero co ją pomalowałam dwa miesiące temu.”

“Farba się łuszczy,” nalegał, pisząc coś w swoim notatniku.

Spojrzałam na skrzynkę. Ani śladu odprysku.

To nie chodziło o skrzynkę pocztową.

To było osobiste. “To wszystko przez pół cala trawy, Larry?” zapytałam, krzyżując ręce.

Uśmiechnął się do mnie wymuszonym uśmiechem.

“Po prostu egzekwuję zasady.”

Jasne, Larry. Powtarzaj sobie, co chcesz.

Kiedy wracał do swojego samochodu, wiedziałam, że nie mogę pozwolić mu wygrać.

Więc podwoiłam stawkę. Kupiłam więcej krasnali, więcej flamingów i zainstalowałam system zraszania aktywowany ruchem.

Następnym razem, gdy Larry przyszedł „sprawdzić” mój ogród, zraszacze go oblały wodą.

Uciekł, mokry i zły. Prawie spadłam z werandy ze śmiechu.

Wkrótce moi sąsiedzi zaczęli to zauważać.

Pani Johnson z końca ulicy pochwaliła mój “bajkowy” ogród.

Pan Thompson zaśmiał się, mówiąc, że nie widział Larry’ego tak zdenerwowanego od lat.

Niedługo potem inni poszli za przykładem — krasnale, flamingi i migoczące lampki zaczęły pojawiać się w całej dzielnicy.

Larry nie nadążał.

Jego niegdyś straszliwy notatnik stał się przedmiotem żartów.

Im bardziej próbował kontrolować sytuację, tym bardziej dzielnica jednoczyła się w buncie.

A ja? Usiadłam z tyłu, obserwując wszystko z zadowolonym uśmiechem na twarzy.

Larry, jeśli to czytasz, pamiętaj — to ty zacząłeś, ale to ja skończyłam.

Bewerten Sie den Artikel
Mit Freunden teilen