Kiedy mój kuzyn, Daniel, zadzwonił, żeby zaprosić mnie na spotkanie rodzinne, nie pomyślałam dwa razy.
Nie widziałam się ze wszystkimi od miesięcy, a pomysł spotkania i nadrobienia zaległości w długi weekend wydawał się idealny.
„Jest w domu cioci Vivian,” powiedział. „Wszyscy przyjdą. Bardzo chcemy, żebyś tam była.”
Uśmiechnęłam się, mieszając wino w kieliszku. „Oczywiście. Nie opuściłabym tego.”
Prawda była taka, że ostatnio czułam się coraz bardziej oddzielona od rodziny.
Nie dlatego, że chciałam, ale dlatego, że było to łatwiejsze.
Praca była stresująca, mój związek się zakończył, a jeśli mam być szczera, piłam więcej niż zwykle.
Ale to nie był problem.
Przynajmniej tak sobie mówiłam.
W dniu spotkania przyjechałam do domu cioci Vivian, spodziewając się zwykłego ciepła—uścisków, śmiechu, może kilku żartów o tym, że moja praca nie daje mi czasu.
Ale gdy tylko weszłam do środka, poczułam to.
Powietrze było ciężkie.
Oczy skierowały się na mnie, potem odwróciły.
Kilka nerwowych uśmiechów.
Coś było nie tak.
„Hej, gdzie są wszyscy?” zapytałam, kładąc torbę na podłodze.
W domu było zbyt cicho.
Nie było zapachu gotowania, żadnych rozmów dochodzących z kuchni.
Daniel odchrząknął. „Jesteśmy w salonie. Wejdź.”
Poszłam za nim, czując, jak ściska mi się żołądek.
Gdy weszłam do pokoju, zamarłam.
Wszyscy byli tam—moi rodzice, moi bracia i siostry, moi wujkowie i ciocie.
Nawet moja najlepsza przyjaciółka, Mia, siedziała na kanapie, trzymając ręce złączone.
Nikt nie trzymał drinka.
Brakowało przekąsek.
Nie było oznak świętowania.
Tylko krąg poważnych twarzy.
Moje serce przyspieszyło.
„Co się dzieje?” zapytałam, zmuszając się do śmiechu. „To najdziwniejsze spotkanie rodzinne, na jakim byłam.”
Mój ojciec przemówił pierwszy. „Nina, to nie jest spotkanie. To interwencja.”
Mrugnęłam. „Interwencja? Dla kogo?”
Oczy mojej mamy zaświeciły się od niepodartych łez. „Dla ciebie, kochanie.”
Wypuściłam głośno powietrze. „Żartujecie, prawda? Co—dlatego, że lubię wypić drinka lub dwa? To jest absurdalne.”
Mój ojciec pokręcił głową. „To nie są tylko jeden czy dwa, Nina. Zauważyliśmy to. Piłaś coraz więcej. I się boimy.”
Zaśmiałam się. „To jest szalone. Przesadzacie. Pracuję ciężko—zasługuję na relaks. Wszyscy piją!”
„Nie w ten sposób,” powiedziała cicho Mia. „Widzę cię, Nina. Zaczynasz po południu, a wieczorem jesteś przy trzeciej butelce. Nie pamiętasz połowy naszych rozmów. A kiedy próbuję o tym porozmawiać, lekceważysz to.”
Ciepło rozlało się po mojej twarzy. „To nieprawda.”
Daniel pochylił się do przodu. „Nina, w zeszłym miesiącu, na mojej imprezie urodzinowej, straciłaś przytomność w łazience. Ledwo dotarłaś do domu. Musieliśmy wezwać dla ciebie taksówkę.”
Złożyłam ramiona. „Więc tamtej nocy wypiłam za dużo. Co z tego? To się zdarza.”
„Zdarza się zbyt często,” wyszeptała moja mama.
Spojrzałam na nią, moje serce bijąc mocno. „Mamo, proszę. Ty, z wszystkich osób, powinnaś zrozumieć. Tata pił cały czas, a ty nigdy nic mu nie powiedziałaś.”
Twarz mojego ojca stwardniała. „Dokładnie dlatego robimy to teraz. Wiem, jak to wygląda, kiedy ktoś traci kontrolę. I żałuję, że nikt nie zatrzymał mnie wcześniej.”
Otworzyłam usta, gotowa do sprzeciwu, ale mój głos zawahał się.
Bo głęboko w środku wiedziałam, że mają rację.
Pomyślałam o nocach, kiedy budziłam się z pulsującym bólem głowy, nie pamiętając, jak trafiłam do łóżka.
O chwilach, kiedy lałam sobie kolejny kieliszek, mówiąc sobie, że potrzebuję jeszcze jednego, by się odprężyć.
O porankach, kiedy obiecywałam sobie, że tego dnia nie będę pić—by wieczorem sięgnąć po drinka.
Łzy napłynęły mi do oczu, ale powstrzymałam je. „Nie potrzebuję pomocy. Mogę przestać, kiedy chcę.”
„To przestań,” powiedziała Mia. „Udowodnij to. Spędź tydzień bez picia.”
Wyzwanie przeszyło mnie chłodem. Tydzień? To było łatwe. Prawda?
Moja cisza była wystarczającą odpowiedzią.
Mama chwyciła moją rękę, jej głos załamał się. „Proszę, Nina. Kochamy cię. Chcemy, żebyś była w porządku.”
Spojrzałam na pokój, na wszystkie twarze pełne zmartwień, miłości i nadziei.
To nie byli moi wrogowie.
Nie osądzali mnie.
Walczą o mnie.
I może… może nadszedł czas, bym zaczęła walczyć o siebie też.