W dżemie, pomiędzy kawałkami malin i gęstym syropem, łyżka wyciągnęła coś błyszczącego.
Rareș spojrzał uważniej i, drżącą ręką, wyjął z niego masywny złoty pierścionek.
To nie był byle jaki pierścionek – miał wygrawerowane stare inicjały i niebieski kamień szlachetny w środku.
— Mamo… co to jest?
Kobieta wzięła pierścionek i została z otwartymi ustami.
— Rareș… to jest kawałek z epoki.
Podobne do biżuterii, które widzieliśmy w kolekcjach muzeów…
Nie wiedząc dokładnie dlaczego, Rareș wziął słoik i zaczął delikatnie przelewać zawartość do miski.
Na dnie znalazł mały, welurowy woreczek nasiąknięty dżemem, w którym były trzy inne pierścionki i broszka z podwójnym orłem, starożytny symbol heraldyczny.
Następnego dnia Rareș wrócił w miejsce, gdzie spotkał staruszkę, ale już nikogo tam nie było.
Skrzynia zniknęła, nie było żadnych śladów, a miejscowi z najbliższej wioski mówili, że nie widzieli żadnej staruszki z przetworami od lat.
Jeden starszy mężczyzna powiedział cicho, ściągając czapkę na czoło:
— Jeśli to ta, o której myślę, przypomina Leontinę Mościa Damiana…
Zmarła dwadzieścia lat temu.
Mówiło się, że ukryła biżuterię rodzinną podczas wojny i nikt jej potem nie znalazł…
Rareș wrócił do domu z sercem bijącym mocno.
W zapomnianym dżemie, kupionym z litości, znalazł nie tylko skarb, ale także starożytną tajemnicę.
Ale w jego głowie wciąż brzmiał łagodny głos staruszki:
„Jeśli ich nie sprzedam, mój syn wypije wszystko…”
Może pierścionek i biżuteria nie zostały tam ukryte przez przypadek.
Może zostały umieszczone celowo, by zostały odkryte tylko przez kogoś o dobrym sercu…
Jeśli spodobała ci się ta historia, nie zapomnij podzielić się nią z przyjaciółmi!
Razem możemy przekazać dalej emocje i inspirację.