Twój mąż już dawno cię nie kocha, jego serce jest przy kimś innym

CIEKAWE

— Obca kobieta ściskała mocno dłoń Aleksandry swoimi palcami ciężko obciążonymi pierścieniami.

— Ale on ciągle mówi, że nie potrzebuje nikogo oprócz mnie — zdziwiona i zaniepokojona mówiła Aleksandra.

— Kłamie! — zapewniła ją kobieta, potrząsając pierścieniami. — Lepiej go zostaw.

— Ale ja go nawet nie zatrzymuję…

Egzotyczna kobieta złapała Aleksandrę z zaskoczenia, na środku ulicy, gdzie panował przedświąteczny zgiełk.

Aleksandra właśnie wychodziła ze sklepu, trzymając kolorową torbę z prezentem dla swojego ukochanego męża Andrieja, kiedy zatrzymała ją ta dziwna kobieta.

— Widzę, że żyjesz w wielkim kłamstwie — wybuchnęła, a nie dając Aleksandrze czasu na ochłonięcie, dodała: — Ma kochankę.

Aleksandra słyszała już wielokrotnie o takich ulicznych sztuczkach, jak te kobiety potrafią zahipnotyzować, przekonać do wszystkiego i opróżnić portfele.

I pod żadnym pozorem im nie wierzyć.

Ale ta wróżka była tak przekonująca…

A może to jednak hipnoza?

— Trzymasz go przy sobie — zapewniała kobieta. — On cię szkoda. Spraw, żeby odszedł sam.

— Jakie bzdury pani mówi? — wybuchnęła Aleksandra.

— Posłuchaj mnie dobrze — kontynuowała wróżka. — Tej nocy twoje życie zmieni się radykalnie, zobaczysz.

Po wypowiedzeniu wszystkiego kobieta, gadając jak najęta, odeszła, zostawiając Aleksandrę całkowicie zaniepokojoną.

Z miękkimi nogami ruszyła do domu.

Świąteczny nastrój ulotnił się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Aleksandra wyjęła telefon, wybrała numer mamy i opowiedziała o tym tajemniczym spotkaniu.

— Aleksandro, co ty wyprawiasz, zachowujesz się jak dziecko — warknęła mama. — Przecież to jakbyś się urodziła wczoraj!

Nie wiesz, jak ludzie oszukują?

Sprawdź pieniądze i biżuterię!

Pieniądze były na swoim miejscu, rodzinna obrączka też — kosztowna.

— Tak czy siak, bzdury — podsumowała mama. — Pluj na to i zapomnij.

W drodze do domu Aleksandra przekonywała się, że mama ma rację i nie powinna wierzyć w słowa wróżki.

To tylko oszustwo.

I prawie udało jej się uspokoić.

Dla pewności przeszukała trochę internet na temat ulicznych oszustw z wróżkami i prawie się uspokoiła.

Aby całkiem się rozproszyć, zaczęła przygotowywać świąteczny stół.

Tego wieczoru ona i jej mąż, Andriej, obchodzili dziesiąte wspólne powitanie Nowego Roku.

Mąż zadzwonił około godziny dziewiątej wieczorem.

— Kochanie, trochę się spóźnię — powiedział Andriej. — W pracy jest chaos.

Nie skończyliśmy jeszcze rocznego raportu, jest dużo do zrobienia.

Do północy na pewno będę w domu.

— Dobrze, kochanie — odpowiedziała spokojnie Aleksandra. — I tak mam ci coś do powiedzenia.

— Coś nieistotnego.

Po prostu się pośmiejemy.

Po rozmowie z mężem Aleksandra zaczęła przeszukiwać szafę w poszukiwaniu świątecznej sukienki.

Kiedy przymierzała jedną po drugiej przed lustrem, ktoś zapukał do drzwi.

W progu stał nieznajomy mężczyzna, około czterdziestki.

— Oto jestem!

Wszystkiego najlepszego!

Powiedział radośnie.

— Kim pan jest? — zapytała przestraszona Aleksandra. — Pewnie pomylił pan adres.

— Co pan mówi, Sanda?

To ja, Ionuț — mężczyzna patrzył na nią zaskoczony, wręcz obrażony.

— To pan mnie zaprosił.

— Ja? — zapytała zaszokowana Aleksandra. — Widzę pana pierwszy raz.

— Nie rozumiem — powiedział szczerze zaskoczony Ionuț i szukał telefonu.

Wypowiedział imię Aleksandry i jej adres.

— Czy to prawda?

— Tak — zdziwiła się kobieta. — Ale skąd…

Gość zostawił ją bez słowa, pokazując zdjęcie Aleksandry.

— A to? — zapytał mężczyzna, patrząc na nią. — Przy okazji, w rzeczywistości jesteś jeszcze piękniejsza.

No dalej, Sanda, koniec żartów.

Lubię humor, ale nie po trzech dniach w pociągu.

— To naprawdę pomyłka — Aleksandra czuła się całkowicie bezradna, ale dalej próbowała.

— Nigdy się nie rejestrowałam na tej stronie.

Proszę mi wierzyć.

Twarz Ionuța ściemniała.

— Dobry żart. Wszystkiego najlepszego, mimo wszystko.

Ionuț odszedł, a Aleksandra zamknęła drzwi za nim. Była całkowicie zdezorientowana.

— Co to za dzień? — pomyślała na głos i wybrała numer męża.

Odpowiedź: same sygnały zajętości. Miała się już wycofać, gdy usłyszała szelest na schodach.

Spojrzała przez wizjer, ale nikogo nie zobaczyła. Szelest powtórzył się.

Ostrożnie otworzyła drzwi i zobaczyła Ionuța na dywanie.

— Nadal tu jesteś? — zapytała zdziwiona.

— Gdzie mam iść? Mój pociąg jest dopiero jutro wieczorem, a na zewnątrz mróz.

Ładna zaproszenie, by spędzić razem Nowy Rok, co tu dużo mówić…

Aleksandra przez chwilę się wahała, potem postanowiła:

— Dobrze, wejdź, ogrzej się — zaprosiła nieznajomego.

— Spróbuję coś wytłumaczyć mężowi, gdy wróci. Choć nawet nie wiem jak.

— Więc masz męża?

Aleksandra nie odpowiedziała, a Ionuț wszedł do środka.

— Pewnie jesteś głodny po podróży, prawda?

— Dlaczego mówisz do mnie na „pan/pani”? — wybuchnął Ionuț.

— Dawno już rozmawialiśmy jak bliscy ludzie.

— Nadal nic nie rozumiem, ale mam nadzieję, że wszystko wkrótce się wyjaśni.

Aleksandra nie zdążyła jeszcze przełożyć sałatek do misek, więc podała je Ionuțowi prosto z pojemników.

On zaczął jeść ze smakiem.

Była prawie godzina dziesiąta, a Andrei wciąż nie dawał znaku życia.

Aleksandra znów wybrała jego numer. Znowu same sygnały zajętości.

„Dziwne” — pomyślała. To wcale nie przypominało jej męża.

By zapełnić ciszę, zaczęła zadawać gościowi banalne pytania o niego samego.

Ionuț odpowiadał z zaskoczeniem:

— Już ci o tym mówiłem.

Mimo to odpowiadał. Mówił, że jest z Syberii, pracuje w branży naftowej, ma 38 lat.

Nie jest żonaty, nie ma dzieci.

Po chwili namysłu Aleksandra zapytała o portal randkowy — jak się poznali, kiedy.

— Pół roku temu — odpowiedział Ionuț.

— To ty napisałaś do mnie pierwsza.

Aleksandra była coraz bardziej zdezorientowana.

Ionuț nie wyglądał na alkoholika, narkomana ani profesjonalnego żartownisia.

Przynajmniej mówił szczerze. A może był tak dobrym aktorem?

Była prawie północ, a telefon Andreia nadal milczał.

Aleksandra zaczęła się niepokoić. Ionuț patrzył na nią podejrzliwie.

— Jesteś pewna, że masz męża, czy to jakiś twój żart? — zapytał niedowierzająco.

— Rano miałam! — odpowiedziała prawie płacząc Aleksandra.

Ionuț poprosił, by opowiedziała mu o sobie. Aleksandra zgodziła się.

Po pierwszych zdaniach zmarszczył brwi:

— Chwila — przerwał jej.

— W internecie powiedziałaś mi zupełnie co innego. Albo skłamałaś, albo…

Aleksandra spojrzała na niego pytająco.

— Możesz uważać, że zwariowałem, ale myślę, że ktoś cię wrobił — powiedział.

— Chcesz powiedzieć, że ktoś stworzył profil z moim imieniem i rozmawiał z tobą?

— Dokładnie. I podał mi twój adres.

Tylko nie rozumiem kto i dlaczego.

Aleksandra nie miała pojęcia. Przerażona zauważyła, że jest prawie północ.

Andrei — nadal cisza. Ionuț też spojrzał na zegarek.

— Nowy Rok tuż-tuż — powiedział. — Przywitajmy go?

Aleksandra w milczeniu poszła do kuchni i wróciła z butelką szampana.

Dokładnie o północy udało im się nalać do kieliszków i stuknąć.

— No więc, wszystkiego najlepszego — powiedział niepewnie Ionuț.

— Tobie też — odpowiedziała Aleksandra.

Telefon Aleksandry zaczął dzwonić.

— W końcu!

Myślała, że to Andrei, ale numer był nieznany.

To, co zobaczyła, wstrząsnęło nią. To były selfie jej męża w łóżku, w ramionach półnago ubranej dziewczyny.

Aleksandra poczuła zimny dreszcz.

— Boże…

— Co się stało? — zapytał naprawdę zaniepokojony Ionuț.

Aleksandra upuściła telefon i zakryła twarz rękami.

Ionuț podniósł telefon i mimowolnie spojrzał na ekran, potem spojrzał na Aleksandrę.

— To jest… twój mąż?

Aleksandra wybuchła płaczem i uciekła do łazienki. Ionuț czuł się bardzo niezręcznie.

Patrząc znów na zdjęcie, zaczął łączyć fakty.

Gdy Aleksandra wróciła, miała już teorię.

— Powiedz mi szczerze, wiedziałaś, że twój chodzi z inną? — zapytał.

— Nie — odpowiedziała cicho. — Dopiero teraz się dowiedziałam… Chociaż…

Przypomniała sobie spotkanie z wróżką i jej słowa:

„Inna jest w jego sercu. Od pół roku!”. Aleksandra spojrzała na Ionuța.

— Mówiłeś, że to ja napisałam pierwsza pół roku temu?

— Tak…

Patrzyli na siebie i rozumieli, że myślą to samo.

Ich myśli przerwał telefon. To był lekarz dyżurny.

Mąż Aleksandry był na intensywnej terapii z powodu ciężkiego zatrucia.

Aleksandra spanikowała i wezwała taksówkę. Ionuț nalegał, by ją odprowadzić.

W szpitalu lekarz powiedział, że Andrei został przyjęty w ciężkim stanie.

Karetka została wezwana przez kobietę — teraz policja się nią zajmowała.

W szpitalu Aleksandra od razu rozpoznała dziewczynę ze zdjęć.

Ona składała zeznania i Aleksandra usłyszała fragment.

— … Przestraszyłam się i wezwałam karetkę — mówiła.

— Co jej wsypałaś do herbaty? — zapytał policjant.

— Nie wiem. Dała mi to wróżka.

Zapłaciłam jej, żeby otworzyła oczy jego żonie…

Chciałam tylko, żebyśmy byli razem! Źle to policzyłam!

Dziewczyna zobaczyła Aleksandrę i zaniemówiła. Aleksandra spojrzała na nią chłodno.

Nic nie powiedziała i wyszła. Ionuț ją śledził.

Na ulicy Aleksandra wybuchła płaczem. Nie pomagał nawet zimny wiatr.

Nagle poczuła, że ktoś ją mocno przytula. To był Ionuț.

— Spokojnie, Sanda, spokojnie, uspokój się! Rozumiem cię, ja też przez to przeszedłem. Chodź.

Wrócili do niej do domu. Ionuț zrobił herbatę. Ona drżała.

On przykrył ją pledem i podał kubek.

— Pij, pomoże ci.

Potem położył ją na kanapie, a sam został na fotelu.

Po południu, 1 stycznia, szpital zadzwonił znowu: Andrei się ocknął.

Jego wzrok był jak u przestraszonego zwierzęcia. Aleksandra była zimna.

— Kochanie, wybacz… Nie chciałem… Poszedłem do niej, żeby to wszystko zakończyć…

Dlaczego zgodziłem się na tę herbatę… Proszę…

— Rozwiodę się, Andrei — powiedziała spokojnie Aleksandra.

— Żebyś wyzdrowiał.

— Sanda! — krzyknął, ale ona nie przestała.

Wieczorem odprowadzała Ionuța na dworzec.

Milczeli zawstydzeni.

— Wszystkiego najlepszego jeszcze raz — powiedział Ionuț.

— Dziękuję, tobie również — uśmiechnęła się.

On zawahał się.

— Słuchaj… Myślałem…

Może przyjedziesz ze mną? Nie zrozum źle…

— Przyjadę, Ionuț — powiedziała stanowczo Aleksandra.

— Koniecznie. Skończę z rozwodem i przyjadę.

Ionuț promieniał ze szczęścia. Pociąg ruszył. Wskoczył na stopień.

— Czekam na ciebie! — krzyknął, zagłuszony szumem kół.

Aleksandra nic nie krzyknęła. Po prostu mu pomachała.

Czuła w duszy spokój i ciepło. Czuła początek nowego, szczęśliwego życia.

Jeszcze nie wiedziała, gdzie będzie to życie, ale wiedziała na pewno z kim.

Jeśli podobała Ci się ta historia, nie zapomnij podzielić się nią z przyjaciółmi!

Razem możemy przekazać dalej emocje i inspirację.

Bewerten Sie den Artikel
Mit Freunden teilen